piątek, 2 kwietnia 2010

pierwszy kwietnia był wczoraj, ale to dziś pogoda okrutnie ze mnie zakpiła. wystartowałam po gazetę i bułki w trzech warstwach + gigantycznym kocoszalikiem, przekonana, że spocę się jak mysz. planując czytanie przy śniadaniu na huśtawce zaaplikowałam przezornie filtr 50 i kapelusz. ha! nie wiem, co oddaliło się szybciej: słońce, czy ja z huśtawki.
april fools might have been yesterday, but it was today's weather that was a joke. I went out to get a paper and some food, thinking of having a picnic at my local playground. the sun was shining deceptively . wearing 3 layers + gigantic scarf/blanket and sun screen, I was sure I would end up sweating like a pig. ha! hard to say who hid away quicker: the sun or myself.

bolero przerobione
dżinsy esprit
kurtka reserved
reszta z szafy
wczoraj:
yesterday:

sznurkokrawat i spódnica własnoręczne
reszta z szafy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz